niedziela, 6 lutego 2022

Jak ze szrotu zrobić dom na kółkach.

            Przez pare tygodni przeglądaliśmy niezliczoną ilość ogłoszeń w internecie dotyczących busa, którego chcieliśmy przerobić na kampera. Wreszcie znaleźliśmy interesujące ogłoszenie. Zaciekawieni ruszyliśmy zobaczyć busa, był to stary Ford Transit Mk4 z 1995 roku. Po wstępnych oględzinach samochodu byliśmy pod wrażeniem. Nadszedł czas na jazdę testową, która mało co nas nie zabiła przy pierwszej większej dziurze urwaliśmy dwa wahacze. Na szczęście właściciel pojazdu oznajmił nam że ma jeszcze jednego Transita z roku 2003 za 7 tys zł. Nie namyślając się długo stwierdziliśmy że szkoda by było wrócić z pustymi rękoma i zdecydowaliśmy się z lekkim zaniepokojeniem na kolejną jazdę próbną. O dziwo nic się nie urwało :D. Samochód prowadził się świetnie. Po dłuższym namyśle postanowiliśmy go kupić, targując się wyrwaliśmy go za 5500 zł.

            Gdy wjechaliśmy na plac naszej posesji moja babcia leciwa już 83 letnia kobieta złapała się za głowę i powiedziała: " co wyście to kupili tym nawet nie zajedziecie do pierwszego skrzyżowania". Fakt bus nie był rewelacją ale ja już miałem w głowie plan na niego. 

Początki bywają trudne

                

            Na drugi dzień pełen zapału zabrałem się za tworzenie naszego kampera. Zamówiłem nowy rozrząd, a że jest to Ford Transit 2.0 Tdci 125km to cena rozrządu nie była mała. Ale nic pomyślałem autko ma nam służyć przez długie lata to warto w niego zainwestować. Po wymianie rozrządu przyszedł czas na blacharkę i przygotowanie środka. Prace były intensywne z racji tego, że kończąc studia mogłem sobie pozwolić na 3 miesięczne wakacje. Po zdjęciu całej tapicerki oraz podłogi byliśmy zaskoczeni rewelacyjnym stanem blacharskim, co nie można było powiedzieć o progach i drzwiach przesuwnych, ktoś kiedyś je mocno porysował.    

Zdjęcie z ukratka wykonane przez żonę <3
                    

            Prace konserwacyjne ruszyły pełna parą. Po zdjęciu wstępnie największych ognisk rdzy okazało się że progi nadają się do wymiany. Czas nagli więc podjęliśmy my decyzję o wzmocnieniu progów pianką poliuretanową i zaszpachlowaniem całości. Była to technika znana od pokoleń przez Januszy warsztatowych, ale cóż musieliśmy się wyrobić. Po doczyszczeniu rdzy gdzie się dało zajęliśmy się matowieniem starego lakieru. Szlifierka oscylacyjna poszła w ruch. Partyzanckie przygotowanie pod malowanie zajęło nam 4 dni. Przyszedł więc czas na najbardziej efektowny etap prac, który zobaczycie w następnym poście :D



Szpachla szpachla po stokroć szpachla 

                         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz